Sygnaturka świętojańska
Wiosną 2012 roku w Gdańsku zdecydowano się na rekonstrukcję zniszczonej 189 lat temu sygnaturki na dachu tamtejszego kościoła św. Jana. Sygnaturka ta w 1807 roku, w czasie oblężenia Gdańska przez wojska francuskie, została poważnie uszkodzona i w roku 1823 została zdemontowana. Teraz odtworzono ją w oparciu o historyczne ryciny (zwłaszcza w nawiązaniu do rysunku Ranischa). Ponieważ jednak rysunki nie były dokładne, szczegóły konstrukcyjne sygnaturki stworzono przez konserwatorów zabytków od podstaw na podobieństwo innych wieżyczek tego typu.
Tymczasem w Toruniu sytuacja z sygnaturką była niemal identyczna: gotycka sygnaturka wyrastała malowniczo ze środkowego dachu nawy głównej kościoła Świętojańskiego, tuż przy jej wschodniej krawędzi. Był to element gotycki, integralna część bryły kościoła, istniejąca przez niemal cztery stulecia, zniszczona w 1813 r. w czasie ostrzału rosyjskiego podczas wojny napoleońsko-rosyjskiej (zobacz: Toruń napoleoński. Napoleon w Toruniu). Ostrzał ten był przyczyną poważnych uszkodzeń nie tylko tego kościoła, ale i franciszkańskiego kościoła Mariackiego oraz dominikańskiego kościoła św. Mikołaja. Zniszczony dach kościoła Świętojańskiego był naprawiany przed 1820 r., ponownie w latach 40. XIX w., kiedy to zredukowano więźbę nad nawą środkową do konstrukcji o mniejszym kącie nachylenia; dach nad nawą środkową stał się niższy względem sąsiednich dachów naw bocznych. Wtedy również zmieniono szczyt wschodni, jednak sygnaturki nie odbudowano.
Jednym z ostatnich widoków Torunia, na którym sygnaturka świętojańska jeszcze widnieje jest widok z Podgórza z 1796 r. autorstwa W. Aschenbrennera. Najwyraźniej jednak sygnaturkę przedstawiają rysunki z tzw. albumu pseudo-Steinera z 1756 r.
Tymczasem w Toruniu sytuacja z sygnaturką była niemal identyczna: gotycka sygnaturka wyrastała malowniczo ze środkowego dachu nawy głównej kościoła Świętojańskiego, tuż przy jej wschodniej krawędzi. Był to element gotycki, integralna część bryły kościoła, istniejąca przez niemal cztery stulecia, zniszczona w 1813 r. w czasie ostrzału rosyjskiego podczas wojny napoleońsko-rosyjskiej (zobacz: Toruń napoleoński. Napoleon w Toruniu). Ostrzał ten był przyczyną poważnych uszkodzeń nie tylko tego kościoła, ale i franciszkańskiego kościoła Mariackiego oraz dominikańskiego kościoła św. Mikołaja. Zniszczony dach kościoła Świętojańskiego był naprawiany przed 1820 r., ponownie w latach 40. XIX w., kiedy to zredukowano więźbę nad nawą środkową do konstrukcji o mniejszym kącie nachylenia; dach nad nawą środkową stał się niższy względem sąsiednich dachów naw bocznych. Wtedy również zmieniono szczyt wschodni, jednak sygnaturki nie odbudowano.
Jednym z ostatnich widoków Torunia, na którym sygnaturka świętojańska jeszcze widnieje jest widok z Podgórza z 1796 r. autorstwa W. Aschenbrennera. Najwyraźniej jednak sygnaturkę przedstawiają rysunki z tzw. albumu pseudo-Steinera z 1756 r.
Sygnaturka w Toruniu nie została odbudowana, a na krok odbudowy w 2012 r. zdecydowały się władze Gdańska w analogicznej sytuacji nieistnienia jej tak samo długo jak sygnaturki toruńskiej.
Widok kościoła Świętojańskiego od południowego-zachodu. Rysunek z tzw. albumu pseudo-Steinera, 1756 r.
Odtworzona strzelista sygnaturka kościoła Świętojańskiego w Toruniu niewątpliwie dodałaby lekkości masywnej bryle kościoła, urozmaiciłaby wygląd jego samego, jak i panoramy miasta, ale przede wszystkim byłaby przywróceniem oryginalnej architektury kościoła, przywróceniem tego, co budowla straciła, przywróceniem pełnego i właściwego wyglądu, który teraz jest okaleczony i nie taki, jaki być powinien. Z sygnaturką kościół ten byłby kompletny i stanowiłby całość, tak jak całość stanowi człowiek ze wszystkimi swoimi członkami. Na przedsięwzięcie odtworzenia zdecydowano się w Gdańsku, w Toruniu – pomimo takich samych okoliczności i warunków (zniszczenie w podobnym okresie, brak precyzyjnych danych konstrukcyjnych) – nie. W Gdańsku zadbano o pielęgnowanie swoich tradycji i cech z okresu apogeum świetności, o podkreślenie wyjątkowości, piękna i detali miejsca, w Toruniu – nie. Tym bardziej szkoda, że przy okazji trwających obecnie wielkich prac restauracyjnych Katedry Świętojańskiej nie podjęto sprawy sygnaturki. Podjęciem dyskusji w tej sprawie nie jest zainteresowana z różnych prawdpopdobnych przyczyn miejska konserwator zabytków p. Mirosława Romaniszyn, ani proboszcz parafii katedralnej ks. Marek Rumiński. Pytanie dlaczego na tle identycznych warunków historycznych Gdańska i Torunia w Gdańsku zdecydowano się na przywrócenie tego elementu, a w Toruniu nie, tym bardziej, że najlepszą okazją do tego byłyby prowadzone właśnie duże prace renowacyjne Katedry toruńskiej, pozostaje bez odpowiedzi.
Jedno miasto zyskuje na swoim uroku w pełni dzięki pielęgnowaniu swoich odrębności, dzięki przywracaniu swojego wyjątkowego klimatu, a drugie nie. W jednym przypadku odtwarza się detale wpływające drastycznie na ogólny wizerunek - np. zdobienia polichromowane wieży Ratusza Staromiejskiego, wieży kościoła św. Jakuba, o których nie zachowały się przekazy i wizerunki - a w innym przypadku (przedmiotowa sygnaturka) nie odtwarza się. Owe polichromie są równie „obce”, „nieopatrzone” współczesnemu, zakorzenione w dzisiejszym wyglądzie budowli, jak i ta sygnaturka; nie wchodzi w rachubę więc argument, że w ciągu ostatnich dekad wygląd obecny bez sygnaturki wrósł się w sylwetę miasta i taki jest chroniony: również wygląd wieży ratuszowej bez polichromii wrósł w sylwetę, również zniszczona tarcza Digitus Dei była „świadectwem historii”, a jednak polichromie pojawiły się, a jednak odtworzono kolorystykę Digitus Dei. O racjonalne uzasadnienie nieodtworzenia sygnaturki w Toruniu więc trudno. Tym trudniej, kiedy w podobnych sytuacjach obserwuje się działania rekonstrukcyjne w Gdańsku, który wszak objęty jest tymi samymi co Toruń regulacjami prawnymi w zakresie postępowania z zabytkami.
Jedno miasto zyskuje na swoim uroku w pełni dzięki pielęgnowaniu swoich odrębności, dzięki przywracaniu swojego wyjątkowego klimatu, a drugie nie. W jednym przypadku odtwarza się detale wpływające drastycznie na ogólny wizerunek - np. zdobienia polichromowane wieży Ratusza Staromiejskiego, wieży kościoła św. Jakuba, o których nie zachowały się przekazy i wizerunki - a w innym przypadku (przedmiotowa sygnaturka) nie odtwarza się. Owe polichromie są równie „obce”, „nieopatrzone” współczesnemu, zakorzenione w dzisiejszym wyglądzie budowli, jak i ta sygnaturka; nie wchodzi w rachubę więc argument, że w ciągu ostatnich dekad wygląd obecny bez sygnaturki wrósł się w sylwetę miasta i taki jest chroniony: również wygląd wieży ratuszowej bez polichromii wrósł w sylwetę, również zniszczona tarcza Digitus Dei była „świadectwem historii”, a jednak polichromie pojawiły się, a jednak odtworzono kolorystykę Digitus Dei. O racjonalne uzasadnienie nieodtworzenia sygnaturki w Toruniu więc trudno. Tym trudniej, kiedy w podobnych sytuacjach obserwuje się działania rekonstrukcyjne w Gdańsku, który wszak objęty jest tymi samymi co Toruń regulacjami prawnymi w zakresie postępowania z zabytkami.
Data publikacji: 27-07-2012