Pomnik i Park Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939 r.
Pomnik Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939 r. odsłonięto jesienią 2018 r. na skwerze między ul. Uniwersytecką i ul. Dąbrowskiego, wchodzącym w skład zespołu toruńskich Plant. Zaaranżowana nowa kompozycja tego obszaru zyskała miano Parku Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939 r.
Zbrodnia dokonana przez Niemców jesienią 1939 r. na terenie przedwojennego województwa pomorskiego była największą niemiecką akcją eksterminacyjną w pierwszych miesiącach okupacji Polski.
Centralnym punktem parku jest "rozstrzelany dom" – bryła z białego kamienia z dużą wyrwą pośrodku, odsłaniającą metalową płytę z wyrytymi nazwami blisko 400 miejscowości pomorskich, w których Niemcy dokonywali egzekucji. Stoi na symbolizującej masowy grób „bliźnie w ziemi”, która w założeniu nigdy nie zarośnie trawą. W sąsiedztwie znajdują się mniejsze kamienne obiekty poświęcone zamordowanym jesienią 1939 – doktorowi Józefowi Bednarzowi, harcerzom.
W 1939 r. wszystkie miejscowości (obejmujące teren dzisiejszych województw pomorskiego i kujawsko-pomorskiego) były położone w ówczesnym województwie pomorskim ze stolicą w Toruniu (zobacz: Toruń międzywojenny), co jest najważniejszym powodem budowy tego pomnika właśnie w centrum dawnej stolicy regionu, ok. pół kilometra od siedziby ówczesnego wojewody pomorskiego (zobacz: Collegium Maius UMK).
Do masowych zabójstw Polaków dochodziło od września do grudnia 1939 r. na okupowanych przez Niemców terenach, na których przed wojną mieszkała mniejszość niemiecka. Do zbrodni dochodziło głównie na Pomorzu, w mniejszym stopniu na Kujawach. Historycy szacują, że zabito wtedy od 20 tys. do 30 tys. Polaków. Sprawcami zbrodni w wielu przypadkach byli ich niemieccy sąsiedzi.
Tworzyli oni Selbstschutz, organizację paramilitarną. Jej członkowie w II Rzeczypospolitej przeszli przeszkolenie wojskowe. Znali lokalne środowisko, wiedzieli, kto w przeszłości wyrażał antyniemieckie opinie. Niekiedy tłem zabójstw były porachunki sąsiedzkie lub chęć przejęcia majątku.
Historycy znają 13 miejsc masowych egzekucji Polaków (powyżej tysiąca ofiar) dokonanych przez Selbstschutz, ale niemiecka samoobrona uczestniczyła także w mordowaniu ludności cywilnej w 359 miejscowościach, np. w Tczewie, Inowrocławiu, Chojnicach.
Naukowcy przypominają, że sprawcy tych zbrodni najczęściej uniknęli odpowiedzialności. Kierujący akcją eksterminacji Polaków na Pomorzu zastępca dowódcy Okręgu Północnego Selbstschutzu Gdańsk-Prusy Zachodnie Ludolf-Hermann von Alvensleben (właściciel niedalekiego Ostromecka) uciekł do Argentyny. Jak ustalił IPN, 1 kwietnia 1970 r. zmarł w Santa Rosa de Calamuchita jako obywatel argentyński.