Toruń podziwiany w 1938 r.
Po 127 latach przynależności Torunia do państwa niemieckiego, miasto wraz z Pomorzem Nadwiślańskim 18 stycznia 1920 r. zostaje włączone do II Rzeczypospolitej. Staje się stolicą województwa pomorskiego i przeżywa w latach międzywojennych kolejny okres swej świetności. Toruń w 1920 r. jednocześnie odzyskał, przynajmniej częściowo, swoją pozycję jednego z najważniejszych polskich miast, jaką cieszył się w całej swojej przedrozbiorowej historii (zobacz: Królowa Wisły: Toruń w czasach świetności). O ile bowiem w I Rzeczypospolitej Toruń posiadał wyjątkową pozycję prawno-ustrojową i gospodarczą oraz był jednym z największych, najbogatszych i autonomicznych miast, o tyle teraz - w II Rzeczypospolitej - nawiązaniem do tamtego statusu Torunia była jego funkcja stolicy jednego z najważniejszych województw Polski , jedynego łączącego Polskę z morzem, nawet pomimo faktu, że w czasie rozbiorów Toruń wypadł z grona kilku miast największych ludnościowo.
Toruń intensywnie rozwinął się przestrzennie, urbanistycznie i ludnościowo. Gdyby tempo to utrzymało się w okresie po II wojnie światowej do dziś, Toruń liczyłby obecnie ok. 600 tys. mieszkańców i ponownie - jak w całym kilkusetletnim okresie przedrozbiorowym - należałby do wąskiego grona największych polskich miast. Jednak intensywny rozwój Torunia został zatrzymany w 1945 r. (zobacz: Upadek Torunia. Degradacja Torunia).
Roman Burzyński:
Wiosna w Toruniu
Ziemia pomorska i poznańska, to dla nas, "t u b y l c ó w" z Warszawy i Krakowa, ciągle jeszcze jest czemś innem, krajem, który niewątpliwie bliski naszemu sercu, ale obcy jeszcze duszy. Odkrywamy w nim stale jakieś nowe wartości, uczymy się go rozumieć.
Pomorze - to kraj, w którym tak m i ł o j e s t b y ć. Choćby przyjrzeć mu się z okna wagonu, jadąc latem na plaże helskie. Choćby wpaść tam na kilka godzin, na jeden dzień, odetchnąć tam i n n e m, zdrowem powietrzem.
Zbieg okoliczności zawiódł mnie w piękny majowy poranek do stolicy Pomorza, Torunia. Znałem Toruń oddawna. Pamiętałem doskonale jego starożytne świątynie, jedne z najpiękniejszych w Polsce, gotycki wspaniały ratusz, Krzywą Wieżę i Bramę Starożeglarską, przez którą wychodzi się na brzeg Wisły i do portu rzecznego. Pamiętałem też i o słynnych na całą Polskę piernikach toruńskich i obiecując sobie i całej mojej rodzinie (niestety wcale licznej) powrócić z Torunia obładowany tym przysmakiem.
Toruń starych baszt, Toruń wspaniałych świątyń, Toruń Kopernika i Toruń - o zgrozo realistyczna - miasto pierników. No, ale cóż robić. Żyje się nie tylko poezją. Czasem piernikiem także.
Sądzę zresztą, iż ten właśnie, a nie inny układ pojęć związanych z Toruniem, spoczywa od lat kilkunastu na umyśle nietylko moim, ale i wielu turystów, obywateli wschodu i południa kraju, którzy kiedyś tam, kilka, kilkanaście lat temu zwiedzali Toruń w czasie wędrówek na Pomorze. I dlatego zdumiałem się ja i zdumieją się zapewne inni moi współziomkowie, gdy się dowiedzą nowej, rewelacyjnej wiadomości o Toruniu. T o r u ń s t a j e s i ę m i a s t e m n o w o c z e s n e m. Odmładza się - i to nie przy pomocy ciężkiej odmładzającej operacji, obliczonej na sztuczne przedłużenie ledwo wegetujących sił, lecz całkiem nową, radosną młodością, pełną rozmachu i szerokiego spojrzenia w przyszłość.
O tym własnie nowym Toruniu napiszę słów kilka. Nie w formie statystycznej wzmianki: co zbudowano i jak, bo nie jestem fachowcem urbanistą. I nie w przekonaniu zarozumiałem, iż oto odkrywam nowe jajo Kolumba. Tylko tak całkiem poprostu: byłem w Toruniu jeden dzień i radowałem się, że tu jestem.
Toruń zbudował przed kilku laty nowy wspaniały most na Wiśle. Most jest naprawdę imponujący. Łączy Dworzec Główny Torunia z miastem. Ten dworzec nazywał się kiedyś "Toruń Przedmieście". Dziś przemianowano go - i słusznie - na Dworzec Główny, tędy bowiem przebiegają wszystkie dalekobieżne pociągi łączące miasto z krajem.
Odcinek drogi pomiędzy dworcem nie jest jeszcze uregulowany ostatecznie. Zato - gdy wejdzie się na nowy most, spojrzenie staje się radosnem i biegnie poprzez szeroką Wisłę ku miastu, rozłożonemu na przeciwległem brzegu [>>>]. Na prawo stare mury obronne i baszty, spływające imponującą kamienną falą ku wodzie. Na lewo niekończący się pas zieleni i ogrodów. A na wprost, na przedłużeniu osi mostu - długa, szeroka aleja porywająca swoją perspektywą i rozplanowaniem. Jest to Aleja 700-lecia [obecnie niefortunnie przemanowana na Aleja Jana Pawła II - red.] Jądro nowego Torunia, wokół którego powstaje nowe, jasne, czyste miasto.
Ów wjazd z nowego mostu w Aleję 700-lecia jest naprawdę majestatyczny. Panuje u nas taki strasznie miły zwyczaj, że za fotografowanie mostów idzie się na 24 godziny do aresztu, otrzymuje protokół policyjny, przyczem konfiskuja całą rolkę z Leiki, choćby dokonano na niej dwudziestu zdjęć innych, nie mających nic z mostem wspólnego. Most u nas jest "obiektem wojskowym" i za nic w świecie nie może być atutem propagandowym, motywem dekoracyjnym, fotograficznym dowodem tego, iż w Polsce buduje się rzeczy naprawdę wielkie, ładne i pożyteczne. [...]
Szanowni Czytelnicy uwierzą mi na słowo, iż to co napisałem o moście i Alei 700-lecia toruńskiej jest prawdą niezełganą. Nie mam powodów do łgania [...]
Aleja 700-lecia ma około 35 metrów szerokości. Mierzyłem sam własno-nożnie. Stałem dłuższą chwilę, zastanawiając się, dlaczego jest ona taka jasna, taka zupełnie odmienna niż wszystkie inne ulice miast polskich. Czy może ten świetny pomysł, by tory tramwajowe biegnące środkiem jezdni były obsiane trawą? Czy to, że taka szeroka. I wreszcie odnalazłem tajemnicę: b i a ł e s ł u p y tramwajowe.
Z żelaznemi słupami, grubemi, czarnemi podtrzymującemi w naszych miastach sieć tramwajową i oświetleniową oswoiliśmy się tak bardzo, że ich nie zauważamy przechodząc ulicą. Czujemy je tylko podświadomie, wiedząc, że dzięki niem ulica staje się brudna, ciężka, przygniatająca swoją żelazną bezmyślnością.
A tutaj w Toruniu słupy tramwajowe są białe, bialusienkie. Żelbetowe. I są cieniutkie jak igła. Strzelają w niebo wesoło i za jednym rozmachem podtrzymują zarówno druty tramwajowe i lampy uliczne.
Gdy rozmawiałem później o tych pięknych słupach żelbetowych z jednym z fachowców od rozbudowy Torunia, opowiedział mi a propos słupów zabawną i nie pozbawioną pikanterji historyjkę.
- Czy zauważył pan - pytał mnie ów jegomość, że niektóre słupy są bardzo ładne, te cienkie? Bo są i inne, grubsze i bardzo niezgrabne. Otóż te grubsze przyszły z Warszawy. W Warszawie uznali, że nasze cienkie słupy nie utrzymają ciężaru sieci tramwajowej. A jednak dziwnym trafem nasze cienkie słupy - a żelbetowe słupy, są tylko wtedy ładne, gdy są smukłe - utrzymały tę sieć i stoją wspaniale.
Toruń rozpoczął swoją rozbudowę od uporządkowania śródmieścia i przystosowania go do zwiększonego ruchu miejskiego. Zrobiono to z umiarem i dużym smakiem artystycznym. Przykładem tego jest tzw. Łuk Cezara, brama wybita w trzech starożytnych kamienicach barokowych, dla skrócenia komunikacji kołowej i tramwajowej pomiędzy centrum miasta a Bydgoskiem Przedmieściem i Aleją 700-lecia. Łuk Cezara Istniał już oddawna (wybudował go pewien architekt nazwiskiem Cezar), jednak dotychczas służył on wyłącznie do komunikacji pieszej. Obecnie, po wybiciu trzech dalszych otworów w sąsiednich kamienicach i po zburzeniu kilku ruder, oficyn przeprowadzono popod zabytkowemi kamienicami po prostu całą ulicę.
Równocześnie stało się konieczne poszerzenie całej ulicy Różanej, łączącej Łuk Cezara z Rynkiem. I tu kłopot: po jednej stronie kościół, po drugiej zabytkowe kamienice. Ale i na to rada przy dobrej woli właścicieli kamienic i przy staraniach władz miejskich się znalazła. W kamienicach zrobiono poprostu podcienie. Niechby tak spróbowano w Warszawie poszerzyć dwumetrową nieszczęsną ulicę Chmielną u jej wylotu na Nowy Świat! Przenigdy! W kamienicy na lewo jest sklep kolonialny z ostrygami, na prawo zaś apteka. Wiadomo, że ostrygi i proszki z kogutkiem są ważniejsze niż zabytkowa świątynia i barokowe kamienice sprzed kilkuset lat...
Stanęły w Toruniu nowe monumentalne budynki. Wszystkie jasne i słoneczne: gmach Dyrekcji Kolejowej [obecnie siedziba Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsk-Pomorskiego - red.] Starostwo i gmach K.K.O [Komunalnej Kasy Oszczędności - „Harmonijka” - red.]. Umieszczono te piękne budynki w pobliżu wspomnianej alei 700-lecia, która z pobliską i przebudowywaną obecnie gruntownie aleją „Wały” i placem Teatralnym [zobacz: Ring] stanie się ośrodkiem nowego Torunia. Tu staną w najbliższych latach dalsze monumentalne gmachy: Sądu Apelacyjnego, Państwowego Banku Rolnego, Urzędu Wojewódzkiego i inne.
Toruń, a wraz z nim całe niemal Pomorze, marzy o tem, by z Torunia uczynić prawdziwą stolicę Pomorza, by znalazły się tu wszystkie państwowe urzędy drugich instancji, wszystkie umieszczone we własnych nowych gmachach. i wreszcie szczyt marzeń - wyższa uczelnia. Uniwersytet Pomorski. Niema chyba patrioty pomorskiego i toruńskiego, który by w tej sprawie nie myślał [zobacz: Historia szkolnictwa wyższego w Toruniu]
Toruń już dzisiaj, choć jest miastem głównie urzędniczem, nie zasklepia się w "odwalaniu" urzędowych papierków od godziny ósmej do trzeciej, jak to bywa w tylu innych miastach urzędniczych. Życie kulturalne kiełkuje tu wcale owocnie i wydaje piękne rezultaty.
Taka "Konfraternia Artystów" w Toruniu (jednym z jej założycieli był artysta malarz Górski), grupująca artystów wszystkich sztuk, a wywierająca poważny wpływ na kształtowanie się życia kulturalnego miasta - to przecie przykład godny naśladowania. Na czwartkowych zebraniach dyskusyjnych Konfraterni bywa cała elita miasta, a nierzadko i władze z panem wojewodą na czele.
W Toruniu usadowiła się Rada Zrzeszeń Kulturalnych i Artystycznych na Pomorzu, działa tu Towarzystwo Naukowe i kilka klubów i stowarzyszeń naukowych. Wśród nich żywą działalność wykazują: Stowarzyszenie Polsko-Francuskie, Klub Polsko-Angielski i Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Belgijskiej, w których odbywają się wieczory dyskusyjne prowadzone w obcych językach i utrzymywany jest stale kontakt z krajami kultur zachodnich.
Miły i dobry był ten dzień w Toruniu. Bo tak dobrze jest widzieć i wiedzieć, że jest gdzieś praca rzetelna, prowadzona z umiłowaniem dla swojego miasta, dla swej ziemi. Praca, którą tworzy się na dziś, nie na pokaz i rozgłos, ale na daleką przyszłość z myślą o spełnieniu wielkich i poważnych dążeń.
Pamiętałem Toruń dawny. Teraz jeszcze bardziej będę pamiętał Toruń nowy. Toruń przyszłości.
Acha. Pamiętałem też i o... piernikach. No bo jakże? Wrócić z Torunia i nie przywieźć pierników?