Proces toruński zabójców x. Jerzego Popiełuszki
27 grudnia 1984 r. przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu (ob. Sąd Okręgowy) rozpoczął się głośny proces zabójców księdza Jerzego Popiełuszki (1947-1984) - zamordowanego w październiku tegoż roku przez Służbę Bezpieczeństwa kapłana środowisk opozycyjnych i robotniczych związanych z podziemną "Solidarnością".
Pogrzeb księdza (3 listopada 1984 r.) stał się wielka manifestacją antykomunistyczną i wg szacunków zgromadził nawet 1 milion uczestników z całej Polski. Służba Bezpieczeństwa zaniżyła tę liczbę do 100 tysięcy, a początkowo Milicja podawała nawet liczbę jedynie 10-14 tysięcy.
W obawie przed rozlewem emocji społecznych podczas procesu sądowego władze zastosowały specjalne środki bezpieczeństwa, np. odgrodzono okolice sądu metalowymi barierkami i kordonami milicji, autobusy pełne funkcjonariuszy ZOMO i Milicji stały także w bocznych uliczkach. Było też wojsko, a przez kilka dni procesu nad miastem latały helikoptery. Oskarżonych prowadzono do gmachu sądu piwnicami z budynku aresztu śledczego („okrąglaka”). W gmachu sądu rozmieszczono żołnierzy z karabinami.
Wbrew zasadom otwartości wstęp na salę sądową był ściśle ograniczony - wprowadzono specjalne przepustki, by nie każdy chętny mógł go śledzić; selekcjonowano polskich dziennikarzy (ich teksty podlegały oczywiście cenzurze), pozwolono na obecność tylko kilku reporterom zachodnim.
Tłum zebrany na Rynku Staromiejskim przy zamkniętej ul. Panny Marii, niedaleko budynku toruńskiego sądu przy ul. Piekary, w którym prowadzono proces. Fot.: IPN
Sprawozdania z kolejnych dni procesu drukował konspiracyjny "TIS Toruński Informator Solidarności" - główne pismo Zarządu Regionu Toruńskiego podziemnej "Solidarności" w Toruniu. W sumie wyszło 14 numerów „Sprawozdań”, dla których źródłem informacji był mecenas Jan Olszewski.
Był to jedyny w historii Polski Ludowej proces, w którym na ławie oskarżonych o mord polityczny zasiedli funkcjonariusze SB - państwowych służb specjalnych. Jednak wg badaczy i historyków najprawdopodobniej nie tylko sam przebieg procesu, ale także wysokość wyroków została wcześniej uzgodniona na szczytach władzy. W powszechnym odbiorze społecznym władze komunistyczne poświęciły kilku funkcjonariuszy SB, aby wyciszyć nastroje, a prawdziwi decydenci nie zostali nawet wskazani i oskarżeni.
Mimo skazania morderców księdza w tzw. procesie toruńskim (zakończonym 7 lutego 1985 r.) wokół sprawy śmierci Popiełuszki nadal pozostaje wiele niewiadomych. Kolejne dochodzenia prowadzone już po upadku PRL ujawniły nowe dowody, takie, jak znaleziony w Toruniu różaniec, który prawdopodobnie należał do księdza oraz porzucone na trasie do Papowa Toruńskiego tablice rejestracyjne pojazdu porywaczy.








