Masowa zagłada historycznego Przedmieścia Chełmińskiego
Toruń jest zacofany - realizuje dziś stare, nieaktualne wizje i plany i burzy zabytkowe domy pod budowę szerokich 'autostrad miejskich' jak to kilkadziesiąt lat temu robiono na Zachodzie. Obecnie na Zachodzie zwęża się te szerokie arterie i odtwarza miasta
Tam, gdzie jeszcze niedawno (przed okresem 2014-2021) było to, co tworzy miasto – historyczna pierzejowa zabudowa, ulica miejska, ludzie, drzewa, historyczny nastrój i kameralne-ludzkie odległości i przestrzenie - dziś jest dwu-, a miejscami czterojezdniowa „autostrada miejska” zajmująca monstrualną szerokość aż do ponad 95 m!, a wraz z nią miejsce odludne, odstraszające, bez życia, bez zabudowy, pustkowie, hulający wiatr i oczywiście ekrany akustyczne - ostatnio popularny wynalazek polskiej dewastacyjnej myśli urbanistycznej.
Tak wygląda dziś historyczne Chełmińskie Przedmieście w Toruniu i śródmiejski odcinek jego głównej ulicy - Szosy Chełmińskiej na długości ok. 1 km między ul. J. Dekerta a ul. Wodociągową. Tak wygląda przykład dewastacji miasta pod pozorem jego "rozwoju". Tak wygląda okolica, która do niedawna jeszcze przypominała o dziedzictwie Torunia i tutejszej ciągłości historyczno-osadniczej; okolica, która miała ducha, miała życie, której nieprzerwana historia i ścisłe powiązania jako cywilizowanego przedmieścia Torunia sięgają średniowiecza: od skrzyżowania owej Szosy Chełmińskiej z ulicą Bema jest bowiem tylko około 700 m do najstarszych materialnych śladów osadnictwa toruńskiego - XIII-wiecznego zespołu szpitalno-kościelnego św. Jerzego na Przedmieściu Chełmińskim i tylko około 1,3 km do Rynku Staromiejskiego. Czyli centrum miasta. Miejsce posiadające do niedawna swoją tożsamość tworzoną głównie za sprawą charakterystycznej, historycznej architektury, urbanistyki i krajobrazu kulturowego. A jednak wygląda teraz jak podmiejska, szeroka, prosta trasa szybkiego ruchu z barierkami, ekranami, nielicznymi przejściami dla pieszych, a więc miejsce z priorytetem dla ruchu samochodowego, gdzie pieszy i architektura (czyli podstawowe elementy miejskości) zepchnięte są na dalszy plan. Trzy- i czterojezdniowa (!) trasa z tzw. drogami serwisowymi likwiduje spójną dotąd historyczną dzielnicę sięgającą średniowiecza, rwie powiązania, separuje. Tworzy ściek urbanistyczny, przestrzeń uciążliwą, męczącą, zniechęcającą i w konsekwencji odludną, wymarłą.
Ekrany akustyczne z każdej strony otaczają rozbudowane do monstrualnych rozmiarów skrzyżowanie ulicy Szosy Chełmińskiej z Trasą Średnicową.
Monstrualnych rozmiarów skrzyżowanie ulic na Przedmieściu Chełmińskim
ma powierzchnię porównywalną z normalną przestrzenią urbanistyczną - Rynkiem Staromiejskim
Tak wygląda „rozwój” miasta w drugiej dekadzie XXI w. w rozumieniu władz Torunia z jego prezydentem Michałem Zaleskim. Przedmieście Chełmińskie wzdłuż ul. Szosy Chełmińskiej, gdzie - jak i w wielu innych miejscach historycznych Torunia - zniszczono dziedzictwo, zniszczono ducha. Zniszczono historię, tożsamość, unikatowe cechy, zniszczono historyczną charakterystyczną architekturę i urbanistykę. Zniszczono wszystkie ważne i cenne wartości tworzące genius loci - ducha miejsca, jego nastrój, identyfikację. Zniszczono dziedzictwo w rozumieniu kulturowej różnorodności, historii, a więc to, co kreuje u odbiorców przeżycia i doświadczenia i to, co nadaje cech wyjątkowości miastu, dzielnicy.
Tym oto w dziejach Torunia zapisuje się prezydent Zaleski.
Tym oto w dziejach Torunia zapisuje się prezydent Zaleski.
W celu poszerzenia ul. Szosy Chełmińskiej (mającej dotąd charakter normalnej ulicy miejskiej o szerokości ok. 25 m) do patologicznie monstrualnych rozmiarów 4-jezdniowej autostrady miejskiej wyburzono historyczną całą jej zachodnią pierzeję oraz wycięto setki drzew. Zbudowano szeroką arterię z tzw. drogami serwisowymi o szerokości dochodzącej aż do ponad 95m! Szerokość zwiększono aż 4-krotnie.
Zabytkowe budynki z pruskiego muru przy ul. Szosa Chełmińska 69, 71, 73, zbudowane w końcu XIX w.,
rozebrane w 2014-2015 r. dla poszerzenia ulicy.
Dom pod nr 69 (z jasną cegłą) powstał w 1882 r. z inicjatywy i dla Augusta Liedtke, rakarza z niedalekiej rakarni zlokalizowanej przy Górze Łakomej. Sąsiedni dom pod nr 71 (z czerwoną cegłą) wraz z niskim budynkiem kuźni obok (nr 73) zbudował jego syn, Julius Liedtke w 1899 r.
Dom pod nr 69 (z jasną cegłą) powstał w 1882 r. z inicjatywy i dla Augusta Liedtke, rakarza z niedalekiej rakarni zlokalizowanej przy Górze Łakomej. Sąsiedni dom pod nr 71 (z czerwoną cegłą) wraz z niskim budynkiem kuźni obok (nr 73) zbudował jego syn, Julius Liedtke w 1899 r.
Z kameralnej ulicy miejskiej o historycznym krajobrazie, ludzkich proporcjach, pełnej dziedzictwa i zieleni pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia. W XXI w., gdy od kilku już dekad cywilizacja zachodnia wraca do tradycyjnego modelu kompaktowego, zwartego miasta dla ludzi, władze Torunia, wbrew współczesnym ideom i tendencjom naprawy miast, wbrew treściom Nowej Karty Ateńskiej, burzą historyczną tkankę miejską i tworzą w centrum miasta (!) urbanistyczny ściek - patologiczną, nieprzyjazną przestrzeń z priorytetem samochodu, o charakterze wymarłej podmiejskiej, odhumanizowanej, bezpierzejowej trasy szybkiego ruchu, z czterema równoległymi jezdniami.
Dewastując w ten sposób miasto tęgie głowy urzędników toruńskich są święcie przekonane o swej słuszności, o obraniu właściwej drogi "rozwoju" miasta. Nie wiedzą jednak (a raczej udają, że nie wiedzą), że na Zachodzie poznali się już dawno, iż takie przekonanie jest błędne i prowadzi raczej do większych problemów, a na pewno ich nie rozwiązuje. Urzędnicy pod dowództwem władzy najwyższej tworząc takie szambo urbanistyczne uparcie każdego roku udowadniają swoje zacofanie, głupotę i sami wystawiają się na pośmiewisko. Pod teoretycznymi hasłami "zrównoważonego rozwoju" w praktyce realizują destrukcję, autodegrengoladę miasta, dumnie chwaląc się swymi działaniami - budują nową linię tramwajową. Budowa ta jest jednak tylko pretekstem do osiągnięcia faktycznego celu: zwiększenia przestrzeni dla psującego miasto ruchu samochodowego. Jeśli faktycznym celem byłoby przywrócenie tu linii tramwajowej (istniejącej tu w latach 1907-1992), to można było ją wprowadzić w istniejące parametry ulicy, bez konieczności wyburzeń, wycinek i nadmiernego jej poszerzania, czyli w taki sposób, w jaki przywrócono w 2011 r. tramwaje na ulicach francuskiego Reims - zobacz tutaj i tutaj: dwa przykładowe zdjęcia głównej ulicy wylotowej w kierunku płn.-wsch., w odległości od tamtejszego starego miasta zbliżonej do odległości w Toruniu na Szosie Chełmińskiej. W Reims ulica (główna) o szerokości ok. 23 m (a więc jak toruńska Szosa Chełmińska przed poszerzeniem) zmieściła i nową linię tramwajową i pasy ruchu dla samochodów i chodniki i drzewa (a Reims jest tylko jednym z przykładów miasta zachodniego). W Toruniu "niedasię". Na tym m.in. polega zacofanie.
Dewastując w ten sposób miasto tęgie głowy urzędników toruńskich są święcie przekonane o swej słuszności, o obraniu właściwej drogi "rozwoju" miasta. Nie wiedzą jednak (a raczej udają, że nie wiedzą), że na Zachodzie poznali się już dawno, iż takie przekonanie jest błędne i prowadzi raczej do większych problemów, a na pewno ich nie rozwiązuje. Urzędnicy pod dowództwem władzy najwyższej tworząc takie szambo urbanistyczne uparcie każdego roku udowadniają swoje zacofanie, głupotę i sami wystawiają się na pośmiewisko. Pod teoretycznymi hasłami "zrównoważonego rozwoju" w praktyce realizują destrukcję, autodegrengoladę miasta, dumnie chwaląc się swymi działaniami - budują nową linię tramwajową. Budowa ta jest jednak tylko pretekstem do osiągnięcia faktycznego celu: zwiększenia przestrzeni dla psującego miasto ruchu samochodowego. Jeśli faktycznym celem byłoby przywrócenie tu linii tramwajowej (istniejącej tu w latach 1907-1992), to można było ją wprowadzić w istniejące parametry ulicy, bez konieczności wyburzeń, wycinek i nadmiernego jej poszerzania, czyli w taki sposób, w jaki przywrócono w 2011 r. tramwaje na ulicach francuskiego Reims - zobacz tutaj i tutaj: dwa przykładowe zdjęcia głównej ulicy wylotowej w kierunku płn.-wsch., w odległości od tamtejszego starego miasta zbliżonej do odległości w Toruniu na Szosie Chełmińskiej. W Reims ulica (główna) o szerokości ok. 23 m (a więc jak toruńska Szosa Chełmińska przed poszerzeniem) zmieściła i nową linię tramwajową i pasy ruchu dla samochodów i chodniki i drzewa (a Reims jest tylko jednym z przykładów miasta zachodniego). W Toruniu "niedasię". Na tym m.in. polega zacofanie.
Rozbudowa śródmiejskiego odcinka ulicy Szosa Chełmińska do postaci "autostrady miejskiej" o oficjalnej nazwie Trasa Staromostowa.
Do przywrócenia linii tramwajowej (funkcjonującej tu w latach 1907-1992) i poszerzenia do monstrualnych rozmiarów ulicy Szosa Chełmińska wyburzono całą jej historyczną zachodnią pierzeję i wycięto dziesiątki dorodnych drzew. Z historycznej ulicy o szerokości ok. 25 m powstaje w ten sposób przeskalowana arteria o szerokościach do ponad 95 metrów z aż czterema równoległymi jezdniami!
Primo: dziedzictwo i krajobraz kulturowy
Secundo: to jest śródmieście, a nie tranzyt
Zwolennicy wyburzeń i takiego "rozwoju" miasta argumentują, że po pierwsze tutejsze XIX-wieczne budynki (też o konstrukcji fachwerkowej - muru pruskiego) były niskiego standardu, były już zniszczone, mocno zdewastowane i zaniedbane. Tymczasem jednak to często właściciel - władze miasta - doprowadził do tych zniszczeń, poprzez wieloletni brak bieżących i podstawowych napraw eksploatacyjnych, remontów oraz poprzez częste tolerowanie lokatorów dewastujących to mienie. Po drugie argumentują: trzeba kosztem tej zabudowy poszerzać ulice, bo przecież jest coraz więcej samochodów i coraz większe natężenie ruchu.
I tu leży pies pogrzebany. Faktycznym powodem wyburzeń było poszerzenie historycznej ulicy Szosy Chełmińskiej do przeskalowanych szerokości (z ok. 20 m do ok. 80-95 m). Ulicy nie będącej jakąś obwodnicą czy wyprowadzającą ruch z centrum, ale wprost przeciwnie - wprowadzającą od teraz szerokim i masowym strumieniem ruch do środka miasta. A więc żałosna mentalność zacofania, mentalność sprzed półwiecza, z czasów, gdy rzeczywiście za rozwój miast uważano poszerzanie ulic w centrum w miejsce wyburzonych domów. Dziś jednak wiadomo, że tamto myślenie było błędne, prowadziło do większych i dalszych problemów; dzisiejszy stan wiedzy jest wprost przeciwny: dziś miast, a zwłaszcza ich obszarów śródmiejskich nie buduje się jak wtedy, dziś priorytetem nie jest samochód, ale pieszy i komunikacja zbiorowa, dziś problemów komunikacyjnych nie rozwiązuje się jak wtedy, bo współczesne światowe tendencje urbanistyczne kierują się zasadami tzw. nowego urbanizmu. Dziś władze miasta pod prezydenturą Michała Zaleskiego tego nie uwzględniają i działają zupełnie odwrotnie - jak w minionej epoce, realizując stare, dawno zdezaktualizowane plany.
Dziś Toruń ma więcej samochodów per capita aniżeli miasta zachodnioeuropejskie. To ta nadmierna liczba pojazdów powoduje, że jest bardziej zatłoczony, zepsuty i to dla tej nadmiernej liczby władze Torunia - wbrew aktualnym tendencjom, wbrew aktualnemu stanowi wiedzy, wbrew opiniom specjalistów - niszczą dalej miasto tworząc je przyjaznym dla kierowców, nie dla pieszych, nie dla komunikacji zbiorowej; a więc zachętą do korzystania z indywidualnego samochodu (i tym samym generowania konkretnych problemów) jest - prowadzona przez władze miasta - rozbudowa dla niego infrastruktury. Błędne koło zamyka się w ten sposób, bo działa prawo Lewisa-Mogridge'a: czym szersze drogi, tym większe na nich korki. Zacofanie.
I tu leży pies pogrzebany. Faktycznym powodem wyburzeń było poszerzenie historycznej ulicy Szosy Chełmińskiej do przeskalowanych szerokości (z ok. 20 m do ok. 80-95 m). Ulicy nie będącej jakąś obwodnicą czy wyprowadzającą ruch z centrum, ale wprost przeciwnie - wprowadzającą od teraz szerokim i masowym strumieniem ruch do środka miasta. A więc żałosna mentalność zacofania, mentalność sprzed półwiecza, z czasów, gdy rzeczywiście za rozwój miast uważano poszerzanie ulic w centrum w miejsce wyburzonych domów. Dziś jednak wiadomo, że tamto myślenie było błędne, prowadziło do większych i dalszych problemów; dzisiejszy stan wiedzy jest wprost przeciwny: dziś miast, a zwłaszcza ich obszarów śródmiejskich nie buduje się jak wtedy, dziś priorytetem nie jest samochód, ale pieszy i komunikacja zbiorowa, dziś problemów komunikacyjnych nie rozwiązuje się jak wtedy, bo współczesne światowe tendencje urbanistyczne kierują się zasadami tzw. nowego urbanizmu. Dziś władze miasta pod prezydenturą Michała Zaleskiego tego nie uwzględniają i działają zupełnie odwrotnie - jak w minionej epoce, realizując stare, dawno zdezaktualizowane plany.
Dziś Toruń ma więcej samochodów per capita aniżeli miasta zachodnioeuropejskie. To ta nadmierna liczba pojazdów powoduje, że jest bardziej zatłoczony, zepsuty i to dla tej nadmiernej liczby władze Torunia - wbrew aktualnym tendencjom, wbrew aktualnemu stanowi wiedzy, wbrew opiniom specjalistów - niszczą dalej miasto tworząc je przyjaznym dla kierowców, nie dla pieszych, nie dla komunikacji zbiorowej; a więc zachętą do korzystania z indywidualnego samochodu (i tym samym generowania konkretnych problemów) jest - prowadzona przez władze miasta - rozbudowa dla niego infrastruktury. Błędne koło zamyka się w ten sposób, bo działa prawo Lewisa-Mogridge'a: czym szersze drogi, tym większe na nich korki. Zacofanie.
Miasta zachodnioeuropejskie zrozumiały, że osiągnęły już stan nadmiaru samochodów i dlatego ograniczają ruch samochodowy poprzez zamykanie wielu ulic, poprzez zwężanie wielu ulic, poprzez tworzenie miasta krótkich odległości, poprzez poszanowanie zasad kompozycji urbanistycznej i architektonicznej.
Jak dowodzi przykład miast holenderskich i duńskich, Fryburga Bryzgowijskiego czy Munster, 200 do 250, góra do 300 aut na 1000 mieszkańców to maksymalna liczba aut, jaką miasto jest w stanie strawić bez znacznego uszczerbku dla w miarę normalnego i zdrowego życia zamieszkującej je społeczności.
Toruń tymczasem, mimo że już ma trzykrotnie więcej samochodów per capita (720 na 1000 mieszkańców na koniec 2018 r.) aniżeli wspomniane wyżej 200-250-300, to nadal rozbudowuje infrastrukturę powodującą dalszy wzrost liczby samochodów. Kiedy zatem wg władz Torunia nastanie ten krytyczny moment, w którym stwierdzą, że to już, że już mamy za dużo samochodów i ograniczamy ruch, ograniczamy strukturę? Jeśli nie 300 samochodów, nie 600, to ile? 1000? 100 000?
Równolegle z prądami nowego urbanizmu Europejska Rada Urbanistów przyjęła w 1998 r. tzw. Nową Kartę Ateńską. Idee w niej zawarte koncentrują się na mieszkańcach i użytkownikach miast oraz ich potrzebach. W dużej części korespondują z ideami nowego urbanizmu. Karta ta promuje wizję „miasta spójnego” z zachowaniem ciągłości historycznej i tradycji, miasta zapewniającego spójność środowiska, a najistotniejsze działania urbanistów mają chronić i wzbogacać ulice, place i bulwary, prowadzić do rehabilitacji zdegradowanych terenów tkanki miasta, tworzyć pozytywny unikalny krajobraz miejski, chronić wszystkie znaczące elementy przyrody i dziedzictwa kulturowego. A więc te idee, które odrzucono w Toruniu, których zaprzeczeniem jest toruńska rozbudowa m.in. Szosy Chełmińskiej w śródmiejskim jej odcinku, zrealizowana przez władze Torunia hołdujące zasadom przestarzałym, zacofanym i kreującym kolejne problemy.
Tertio: zwartość zabudowy i ludzkie proporcje
Dziś wiemy, że aby miasto było ekonomiczne, ekologiczne, przyjazne nie może wyburzać (historycznej) zabudowy, wycinać drzew i w to miejsce budować przesadnie szerokich, przelotowych tras sprzyjających rozwijaniu dużych prędkości i zwiększającyh natężenie ruchu, ale musi być zwarte, o gęstej zabudowie, o ludzkich proporcjach i przestrzeniach; musi być priorytet pieszego i komunikacji zbiorowej, a nie priorytet samochodu. Dlatego wyburzanie starej, nieefektywnej zabudowy historycznego Przedmieścia Chełmińskiego powinno mieć miejsce tylko w uzasadnionych przypadkach niemożności ratowania historycznego dziedzictwa. W miejsce wyburzonej nieefektywnej starej zabudowy powinna powstać nowa, współczesna, energooszczędna, wnosząca nową jakość estetyczną i wartość urbanistyczną. Tymczasem tutaj powstał ściek urbanistyczny - nie architektura, ale kolejne asfaltowe szerokie pasy jezdni, parkingi, "drogi serwisowe", barierki, bariery energochłonne, ekrany, czyli infrastruktura dla psującego miasta i klimat samochodu. Powinna powstać nowa, współczesna architektura kontynuująca ducha miejsca, kontynuująca ludzkie odległości i przestrzenie, kontynuująca i zwiększająca zwartość, gęstość zabudowy miejskiej, tworząca przyjazną ludziom, ekologiczną i ekonomiczną tkankę miejską. Powinna powstać funkcja przestrzeni publicznej o śródmiejskim charakterze z ulicami o wyraźnej zabudowie pierzejowej z parterami mieszczącymi sklepy, placówki handlowo-usługowe, restauracje itp.
|
Ulica Szosa Chełmińska na wysokości nr 50
Po lewej: widok przed rozbudową (2021 r.), po prawej: widok w trakcie monstrualnej rozbudowy (marzec 2023 r.).
Z klasycznej miejskiej europejskiej ulicy o ludzkich proporcjach (szerokość ok. 25) zbudowano pustą, nieprzyjazną przestrzeń o szerokości ok. 75 m - miastodestrukcyjne szambo urbanistyczne dla samochodów.
Po lewej: widok przed rozbudową (2021 r.), po prawej: widok w trakcie monstrualnej rozbudowy (marzec 2023 r.).
Z klasycznej miejskiej europejskiej ulicy o ludzkich proporcjach (szerokość ok. 25) zbudowano pustą, nieprzyjazną przestrzeń o szerokości ok. 75 m - miastodestrukcyjne szambo urbanistyczne dla samochodów.
Dziś wiemy, że lekarstwem na problemy komunikacyjne i zatłoczenie miast samochodami, na problemy ekologiczne jest nie budowa nowych, szerszych dróg dla tych samochodów (z lasem słupów, słupków i słupeczków), ekranów i parkingów w miejsce wyburzanych domów, ale lekarstwem jest właściwa urbanistyka: tworzenie miasta zwartego, o odpowiednio gęstej (nie mylić z "przegęszczonej") zabudowie, o przyjaznych dla pieszych przestrzeniach, proporcjach i ograniczanie ruchu samochodowego. Relatywne niedogodności dla kierowców samochodów osobowych stanowią jednocześnie zachętę do korzystania z komunikacji zbiorowej - co tworzy potencjalny wzrost wpływu do budżetu miasta.
Jeśli miasto jest nie dość gęste - jak większość obszarów Torunia - to cierpi na tym wszystko: komunikacja publiczna, infrastruktura, budżet miasta. Miasto niedostatecznie gęste jest drogie (bo zwiększa koszty tworzenia i utrzymania infrastruktury komunalnej, oświetlenia, zieleni, sprzątania, służb miejskich itp.); miasto niedostatecznie gęste jest przede wszystkim nieekologiczne. To nie brak drzew, ale dobre planowanie miast i zrównoważony rozwój w urbanistyce sprzyjają w walce o klimat.
Przypatrując się miastom zachodnioeuropejskim, zarówno wielkim metropoliom jak Wiedeń, Paryż, Berlin, Barcelona, Kopenhaga, jak i mniejszym, podobnym wielkością do Torunia - np. Gandawie, Salzburgowi, Reims, Weronie, nikt nie powie, że są to miasta, w których się źle mieszka, a pod względem liczby mieszkańców na km kwadratowy są kilka razy bardziej gęste niż Toruń. Posiadają zwartą, pierzejową, kwartałową zabudowę, bez szerokich na 80-95 metrów śródmiejskich przelotowych tras szybkiego ruchu z ekranami dźwiękochłonnymi w miejsce zabudowy (np. na szerokości 80-95 metrów - jak ma Szosa Chełmińska - w miastach tych mieści się kilka kwartałów miejskiej, uporządkowanej zabudowy).
Jeśli miasto jest nie dość gęste - jak większość obszarów Torunia - to cierpi na tym wszystko: komunikacja publiczna, infrastruktura, budżet miasta. Miasto niedostatecznie gęste jest drogie (bo zwiększa koszty tworzenia i utrzymania infrastruktury komunalnej, oświetlenia, zieleni, sprzątania, służb miejskich itp.); miasto niedostatecznie gęste jest przede wszystkim nieekologiczne. To nie brak drzew, ale dobre planowanie miast i zrównoważony rozwój w urbanistyce sprzyjają w walce o klimat.
Przypatrując się miastom zachodnioeuropejskim, zarówno wielkim metropoliom jak Wiedeń, Paryż, Berlin, Barcelona, Kopenhaga, jak i mniejszym, podobnym wielkością do Torunia - np. Gandawie, Salzburgowi, Reims, Weronie, nikt nie powie, że są to miasta, w których się źle mieszka, a pod względem liczby mieszkańców na km kwadratowy są kilka razy bardziej gęste niż Toruń. Posiadają zwartą, pierzejową, kwartałową zabudowę, bez szerokich na 80-95 metrów śródmiejskich przelotowych tras szybkiego ruchu z ekranami dźwiękochłonnymi w miejsce zabudowy (np. na szerokości 80-95 metrów - jak ma Szosa Chełmińska - w miastach tych mieści się kilka kwartałów miejskiej, uporządkowanej zabudowy).
|
Drastyczna różnica w rozumieniu urbanistyki i budowy miasta: w Reims (ok. 180 tys. mieszkańców) zabudowa zwarta, gęsta, w Toruniu (ok. 200 tys. mieszkańców) rozproszona. W Reims standardem są ulice o zabudowie pierzejowej, w Toruniu rzadkością. W Reims główne ulice o szerokości ok. 25 m, w Toruniu ok. 80-95 m.
- Po lewej: fragment Reims (dzielnica Jamin), ok. 1,3 km od średniowiecznego centrum (katedry Notre-Dame)
- Po prawej: fragment Torunia (dzielnica Chełmińskie Przedmieście), od. 1,3 km od średniowiecznego centrum (Ratusza Staromiejskiego)
|
Drastyczna różnica w rozumieniu budowy miasta: w Reims ulica o szerokości ok. 25 m, w Toruniu: ok. 75 m. W Reims ulica z zabudową pierzejową, uporządkowaną, zwartą, w Toruniu bezpierzejowa zabudowa tworząca wrażenie chaosu przestrzennego, obszaru podmiejskiego, pustkowia, rozwlekłości. W Reims miasto zwarte, przyjazne, ekonomiczne, przyjemne, w Toruniu miasto rozwlekłe, puste ze wszystkimi tego negatywnymi skutkami. W Reims priorytetem jest pieszy i komunikacja zbiorowa, dlatego jezdnia jest wąska i mieści też torowisko tramwajowe. W Toruniu priorytetem jest samochód, dlatego szeroka bezludna arteria, z rzadko rozmieszczonymi przejściami dla pieszych, ekranami akustycznymi, licznymi parkingami.
- Po lewej: jedna z głównych śródmiejskich ulic Reims (ok. 180 tys. mieszkańców), zlokalizowana ok. 1,5 km od katedry Notre-Dame w centrum zabytkowego starego miasta.
- Po prawej: jedna z głównych śródmiejskich ulic Torunia (200 tys. mieszkańców), zlokalizowana ok. 1,3 km od Ratusza Staromiejskiego w centrum zabytkowego starego miasta.
W Toruniu prosamochodowa - archaiczna myśl urbanistyczna sprzed kilku dekad niszczy dziś i tak wątłą tkankę miejską i determinuje sposób zagospodarowania przestrzennego centralnych części miasta, dominuje nad innymi formami zagospodarowania. Ta archaiczna myśl wprowadza ruch tranzytowy do centrum Torunia i hołduje patologii! Nie tworzy wnętrza urbanistycznego przyjaznego ludziom. Władze tego miasta idą wprost "pod prąd" współczesnej myśli urbanistycznej (której celem jest stworzenie miasta wygodnego, ekologicznego, ekonomicznego) i budują (= dewastują) śródmiejskie obszary miasta w taki sposób, który realizowano na Zachodzie kilka dekad temu i który okazał się błędny, spiętrzający problemy i destrukcyjny.
Nie tylko nie uczą się na błędach, nie wzorują się, nie stosują dobrych rozwiązań urbanistyczno-komunikacyjnych, ale chcą odkryć tę Amerykę, którą już dawno odkryto. Odkryto, że burzenie tkanki miejskiej pod przeskalowane trasy i parkingi nie jest drogą do sprawnego i dobrego funkcjonowania miasta.
Zamiast wykreować śródmiejską przestrzeń publiczną, wnętrze urbanistyczne wysokiej jakości zacofani dedydenci toruńscy zostawią po sobie żenująco żałosną pamiątkę. Historia wspominać ich będzie jako zacofanych, niereformowalnych dewastatorów śródmieścia Torunia. Jak te uparte osły nie przyjmują oni realizowanych od wielu ostatnich lat na Zachodzie sprawdzonych sposobów naprawiania i poprawiania miasta i jego komunikacji w duchu "nowego urbanizmu". Gdyby tylko nie przyjmowali - to jeszcze pół biedy. Ale oni jednoczesnie zapatrzyli się i zastygli na tych metodach budowy miasta, o których od wielu lat cywilizowany świat wie, że były błędne i nie sprawdziły się, a wręcz drastycznie pogorszyły funkcjonowanie miasta.
Nie tylko nie uczą się na błędach, nie wzorują się, nie stosują dobrych rozwiązań urbanistyczno-komunikacyjnych, ale chcą odkryć tę Amerykę, którą już dawno odkryto. Odkryto, że burzenie tkanki miejskiej pod przeskalowane trasy i parkingi nie jest drogą do sprawnego i dobrego funkcjonowania miasta.
Zamiast wykreować śródmiejską przestrzeń publiczną, wnętrze urbanistyczne wysokiej jakości zacofani dedydenci toruńscy zostawią po sobie żenująco żałosną pamiątkę. Historia wspominać ich będzie jako zacofanych, niereformowalnych dewastatorów śródmieścia Torunia. Jak te uparte osły nie przyjmują oni realizowanych od wielu ostatnich lat na Zachodzie sprawdzonych sposobów naprawiania i poprawiania miasta i jego komunikacji w duchu "nowego urbanizmu". Gdyby tylko nie przyjmowali - to jeszcze pół biedy. Ale oni jednoczesnie zapatrzyli się i zastygli na tych metodach budowy miasta, o których od wielu lat cywilizowany świat wie, że były błędne i nie sprawdziły się, a wręcz drastycznie pogorszyły funkcjonowanie miasta.
Oprac. Arkadiusz Skonieczny, data publikacji: 17-02-2022
Zobacz też:
- Toruń nie dba o dziedzictwo (XIV)
- Toruń nie dba o dziedzictwo (XXIX)
- Jak buduje się miasta
- Jestem Toruniem
Powrót do: