Tumult toruński, 1724 r.

Głośny na skalę międzynarodową tumult toruński (sprawa toruńska) to krwawe ekscesy na tle religijnym między mieszkańcami Torunia katolikami a protestantami, mające miejsce 16. i 17. lipca 1724 r. i dalekosiężne ich skutki.
Tumult toruński słynny był przede wszystkim z faktu bycia jedynym przypadkiem niezwykle surowej ingerencji polskiej władzy państwowej w wewnętrzne sprawy religijne Torunia - miasta posiadającego szerokie uprawnienia samorządowe i przywilej wolności wyznania.
 
Fragment pamiątkowej urny ku czci burmistrza Johanna Gottfrieda Rösnera, uznanego głównym winowajcą dopuszczenia do tumultu toruńskiego
 
 
Ingerencja ta wynikała z ówczesnej polityki katolickiego króla Augusta II Sasa oraz presji wywieranej przez fanatyczne koła katolickie w ówcześnie nietolerancyjnej religijnie Rzeczypospolitej szlacheckiej, zmierzające do ukarania protestanckiego Torunia, którego samodzielna polityka i wolności były od dawna solą w oku polskiej szlachty katolickiej, zwłaszcza chełmińskiej i kujawskiej.
 
Zamieszki te zaczęły się bardziej niewinnie, ale skończyły tragicznie. 16. lipca, w trakcie katolickiej procesji ku czci Matki Boskiej Szkaplerznej, odbywającej się na cmentarzu przy kościele św. Jakuba na Nowym Mieście, kilku przyglądających się temu uczniów Gimnazjum Akademickiego nie zdjęło czapek przed Najświętszym Sakramentem. Dlatego uczeń toruńskiego Kolegium Jezuickiego Stanisław Lisiecki zrzucił czapkę jednemu z nich, przy czym przypuszczalnie uderzył go w twarz. To zdarzenie początkowo nie miało żadnych dalszych konsekwencji. Dopiero po południu tego samego dnia Lisiecki, najwyraźniej wciąż jeszcze poirytowany zachowaniem protestantów, wdał się w spór z kilkoma chłopcami protestanckimi w pobliżu kościoła św. Jakuba (od dłuższego czasu uczniowie jezuiccy znani byli ze swoich zaczepek pod adresem uczniów Gimnazjum i swego zarozumialstwa). Doszło do bójki między uczniami Gimnazjum i słuchaczami katolickiego Kolegium. Mieszczanom udało się w końcu szukającego bójki ucznia jezuickiego - Lisieckiego - przekazać straży miejskiej i osadzić w areszcie. Następnego dnia jezuici, gdy dowiedzieli się o uwięzieniu swojego ucznia, zażądali jego wypuszczenia. Napięcie wzrastało, a gdy nie powiodła się próba szturmem otwarcia aresztu, w akcji odwetowej uczniowie jezuiccy schwytali i uwięzili niejakiego Jana Nagómego, ucznia protestanckiego Gimnazjum, który zresztą nie miał nic wspólnego z wydarzeniami przy kościele św. Jakuba.
Po mieście szybko rozeszła się ta wiadomość. Wzburzeni mieszczanie protestanccy wdarli się więc do szkoły jezuitów i zdemolowali ją, a przy okazji sprofanowali miejscową kaplicę. Wyniesione figury i księgi tłum spalił na ulicy.
 
Rada miasta Torunia już 18. lipca zarządziła zbadanie przebiegu tych wydarzeń. Aresztowano i przesłuchano ponad 20 osób. Jednak jezuici nie dali się ułagodzić tymi - ich zdaniem zaledwie pozornymi działaniami - i zwrócili się z prośbą o pomoc do wielkiego kanclerza koronnego Jana Szembeka, który był protektorem ich zakonu i jednym z głównych przeciwników dysydentów. Błyskawicznie przygotowali druk po łacinie o ekscesach w Toruniu i rozprzestrzeniali go poza granicami Polski i Litwy. Treść tego pisma była w wielu częściach całkowicie odmienna od oficjalnego raportu Rady toruńskiej. Głównym motywem tego druku było stwierdzenie, że nie był to spontaniczny bunt protestanckich mieszkańców przeciwko katolikom, lecz zaplanowane „powstanie ludu”, które Rada miejska nie tylko aprobowała, lecz wręcz inspirowała.
Pismo to nie było zresztą jedynym rozpowszechnianym przez jezuitów w celu osłabienia protestantyzmu w Toruniu.
 
Sprawę nagłośnili w Rzeczypospolitej jezuici. Król August II zdecydował się wykorzystać ją dla umocnienia swojej pozycji wśród katolickiej szlachty i ograniczenia autonomii miast pruskich. Powołał komisję, której zadaniem było osądzenie sprawców tumultu. Kolegium złożone z 20 katolików skazało czternastu z oskarżonych (w tym prezydenta Torunia, burmistrza i 12 bezpośrednich uczestników tumultu) na śmierć, ponad 40 osób na karę więzienia. Puste miejsca w Radzie Miasta zajęli katolicy.
Sprawa odbiła się szerokim echem w Europie.
 
Wpływowi Jezuici rozpoczęli w kraju akcję informacyjną zakrojoną na szeroką skalę. Wiadomości o zbezczeszczeniu kaplicy przez luteranów, napaści, a także spaleniu przedmiotów kultu silnie oddziałały na masy szlacheckie w całej Rzeczypospolitej. Poza tym rozpoczęta już została kampania sejmikowa przed sejmem i w większości sejmików ziemskich postanowieniem było żądanie ukarania sprawców oraz inspiratorów tumultu w Toruniu. Król August II oraz cały dwór mając na uwadze możliwość pozyskania sobie wielu głosów szlachty postanowili wykorzystać to zdarzenie. Król liczył na to, że toruńskie rozruchy staną się głównym tematem sejmu i pozwoli skupić posłów wokół dworu.
 
Protestanckie władze Torunia nie podjęły zdecydowanych kroków wyjaśniających te zajścia. Podjęto wprawdzie przesłuchania świadków, jednak z decyzjami odwlekano.
Za przyczyną Jezuitów sprawa trafiła do sądu asesorskiego, który w sierpniu powołał komisję do przeprowadzenia śledztwa, w składzie której reprezentantem Rady Torunia był sekretarz Christian Klosmann. Innymi członkami mogli być kandydaci proponowani przez Radę toruńską oraz Jezuitów; Rada jednak grając na zwłokę i licząc na tradycyjne ospałe działanie władz Rzeczypospolitej (co w wielu innych dotychczasowych sprawach okazywało się skuteczne i dla Torunia korzystne) i mając nadzieję, że komisja wcale nie powstanie, nie podała żadnych komisarzy. Ostatecznie powołano łącznie 20 osób - samych katolików, w tym wielu dostojników, którzy bądź z gorliwości religijnej (jak bp kujawski Krzysztof Szembek), bądź z powodu toczonych z Toruniem sporów (jak Jerzy Dominik Lubomirski) okazać się mieli nieżyczliwi Toruniowi.

Tymczasem w Warszawie na sejmie w październiku sprawa toruńska stała się niemal głównym tematem gwałtownych wystąpień posłów. W wypowiedziach powtarzał się pogląd, że mając w pamięci poprzednie spory z Toruniem i Gdańskiem, w których nigdy decyzje państwowe przez te miasta nie były w pełni realizowane, teraz należy przyspieszyć postępowanie, uzupełnić skład sądu asesorskiego przez dodatkowych asesorów z sejmu, dokonać przykładnego ukarania winnych (w rozumieniu luteran) oraz wymóc na królu zapewnienia, że decyzje sądu zostaną faktycznie w Toruniu wykonane.
 
Specjalna komisja 13 października 1724 r. wskazała winnych zajść - samych luteran. Pracę rozpoczął sąd, wydając 16 listopada jednostronny i niewspółmiernie wysoki wyrok. Czternastu z oskarżonych (w tym prezydenta Torunia Johanna Gottfrieda Rösnera, burmistrza i 12 bezpośrednich uczestników tumultu) sąd skazał na śmierć, ponad 40 osób na karę więzienia; ostatecznie z 13 ścięto 10 (Jacoba Heinricha Zernekego ułaskawiono, a Dawid Heyder uniknął śmierci dzięki przejściu na katolicyzm, nieznanego z imienia ciesielczyka nie schwytano). Prezydenta miasta, Johanna Gottfrieda Rösnera, dzięki wstawiennictwu możnych przyjaciół, ścięto 7 grudnia 1724 r. skoro świt na zamkniętym dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego by nie czynić gawiedzi okazji do uciechy. Na pozostałych egzekucje wykonano publicznie na Rynku Staromiejskim. Przed śmiercią kat obcinał im dłonie, którymi profanowali kaplicę, rozpruwał brzuchy, jednemu ze skazanych wyciął i pokazał zebranym „luterańskie serce”.
Ciało Rösnera z odciętą głową zostało złożone w trumnie, następnie zostało przemieszczone do jego domu, gdzie czekało na pogrzeb, który dokonał się na cmentarzu św. Jerzego na Przedmieściu Chełmińskim.
Rösner nie skorzystał z możliwości ucieczki (jeszcze po wydaniu wyroku pozostawał kilka dni na wolności dzięki poręczeniom stanu mieszczańskiego), ani przejścia na katolicyzm i mimo protestów kilku państw europejskich został ścięty. 
 
Innymi postanowieniami sądu były m.in.
 
Ta ingerencja władz Rzeczypospolitej w wewnętrzne sprawy Torunia była jedyną w całym okresie nowożytnym większą próbą ograniczenia uprawnień niezależności i uprzywilejowanej pozycji politycznej Torunia uzyskanej mocą przywilejów kazimierzowskich w 1457 r. Dekret z 1724 r. był jedną z prób podjętych przez polskie władze państwowe likwidacji odrębności prawno-ustrojowych wielkich miast pruskichPrus Królewskich, które w wyniku ustaleń prawnych w poł. XV w. były miastami i prowincją Królestwa Polskiego o stosunkowo dużej niezależności (ale już np. dwór królewski zdecydował się nie interweniować w sprawie poważnego tumultu na tle religijnym, do jakiego doszło w Toruniu w czerwcu w 1765 r. między żołnierzami toruńskimiflisakami i studentami kolegium jezuickiego).
Dlatego od tego momentu polityka władz toruńskich z Radą na czele zmierzała do unieważnienia wyroku po tumulcie i cofnięcia wszystkich jego decyzji. Miało to doprowadzić do przywrócenia poprzednich wolności politycznych i religijnych Torunia. W tym celu starano się obchodzić poszczególne postanowienia dekretu, a przede wszystkim usiłowano nie dopuszczać mieszczan katolickich do władz miejskich (np. w 1766 r. władze centralne bezskutecznie próbowały narzucić na wakujące miejsce rajcy polskiego szlachcica katolickiego Józefa Grekowicza czemu zdecydowanie sprzeciwiły się władze Torunia). W Toruniu zdawano sobie jednak sprawę, iż miasto samo nie może przekreślić skutków dekretu i szukano obcej pomocy, początkowo przede wszystkim w Berlinie, a następnie w Rosji, wiedząc, iż to państwo ma najwięcej do powiedzenia w sprawach polskich.
 
Srebrny medal pamiątkowy ofiar wyroku ws. tumultu toruńskiego, wybity w mennicy toruńskiej w 1724 r.
Na awersie przedstawia smutną niewiastę siedzącą i wspartą o tarczę herbową Torunia, w tle nadwiślański widok Torunia, poniżej napis w tłumaczeniu: "7 grudnia 1724", otoku: "Wolność Torunia pogwałcona".
Na rewersie: człowiek klęczący, przy nim kat z mieczem wzniesionym, z prawej ciało ściętego, z lewej szubienica, w otoku napis w tłumaczeniu: "Przez okrucieństwo jezuitów"
 

Wymiar międzynarodowy tumultu toruńskiego

 
Pojęcie „tumult toruński” zawiera treść złożoną, obejmuje bowiem zarówno same ekscesy na tle religijnym, jak również będące ich następstwem śledztwo komisji sejmowej, wyrok sądu i jego egzekucję.
Z pojęciem tym wiążą się również międzynarodowe reperkusje, z projektami interwencji zbrojnej ze strony nieprzychylnych Polsce państw europejskich. W tym zakresie władze Torunia starą tradycją kontynuowały zabiegi o interwencję państw protestanckich, zwracając się o pomoc przeciw uciskowi sądowemu do mocarstw ościennych. Toruńskie władze słały bowiem swoje petycje na protestanckie dwory europejskie, w efekcie za Toruniem wstawili się królowie Danii i Anglii, car rosyjski i Fryderyk II z Prus. Interwencja zbrojna wisiała na włosku, jednak Warszawę, również dzięki intensywnym zabiegom królewskiej i watykańskiej dyplomacji, poparły Austria i Hiszpania. Przygotowania do inwazji na Rzeczpospolitą w celu "pomocy protestantom"  zatrzymano.
 
Tumult był konsekwencją długotrwałej polityki wyznaniowej protestanckich władz toruńskich, cechującej się dyskryminacją religii katolickiej, która w Rzeczypospolitej była religią panującą, w przeciwieństwie do Prus Królewskich, zwłaszcza trzech wielkich miasta pruskich (Torunia, Gdańska, Elbląga), gdzie dominował luteranizm. W dodatku taka polityka nie miała podstaw prawnych, lecz wynikała z postawy toruńskich luteran. Ponadto tumult wydarzył się w okresie niekorzystnym dla Torunia, który prowadząc również politykę utrzymywania swoich przywilejów i autonomii prawno-ustrojowej, zraził do siebie klasę panującą - szlachtę - powoływaniem jej przed swoje sądy i karaniem ich śmiercią - to jednak na podstawie stosownych uprawnień (zobacz: Prawo sądownicze wobec stanu szlacheckiego). Dlatego wzburzona opinia szlachecka zareagowała na tumult bardzo żywo.
 
Rycina Dysputa Johanne Diazio z burmistrzem Rösnerem, J. Ch. Dehne, 1725 r.
Obraz symbolicznej dysputy Rösnera i Johannesa Diazio. Rösner ukazany z odciętą głową, obok niego tytułowy Diazio, nad którym zawisł topór katowski. Tenże topór anioł z gałązkami palmowymi odniesie do wydarzeń tumultu toruńskiego - to zapewne symboliczny znak "zagrożenia" protestantów ze strony katolików i konieczności dawania świadectwa swej wiary w sytuacjach krytycznych. 
W tle widok Torunia.
 
Europejskie państwa protestanckie głośno protestowały przeciwko wyrokowi i domagały się litości dla skazańców. August II był głuchy na te wołania. Liczył, że widmo obcej interwencji przybliży szlachtę do tronu i pozwoli wprowadzić reformy. Niestety reformy nie doszły do skutku, tak samo jak nie doszło do interwencji mocarstw, ale po Europie rozniosła się opinia o Polsce, jako o kraju nietolerancyjnym i zacofanym.
 

Pamiątki

Polityczna sytuacja Torunia po 1724 r. była bardzo trudna, straciło miasto bowiem polityczne i społeczne oparcie w całej Rzeczpospolitej szlacheckiej.
Dla upamiętnienia tumultu, powstała z inicjatywy Jezuitów w 1725 r. kolumna maryjna – jedyny za czasów przedrozbiorowych toruński pomnik uliczny.
Po śmierci Rösnera doszło do swoistego kultu jego osoby, jako męczennika wiary i jako ofiary skrajnej nietolerancji religijnej ze strony polskich katolików i polskiej władzy królewskiej.
Cieszącego się pośmiertną sławą burmistrza Rösnera uczczono m.in. pomnikiem w kościele Ducha św. (pomnik ten istniał do 1950 r.). Rada toruńska upamiętniła ściętego burmistrza Rösnera fundując m.in. tablicę pamiątkową (dziś już nieistniejącą) na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego, urnę pamiątkową (dziś eksponowaną na wystawie Sztuka Sakralna Nowożytnego Torunia) oraz rozpowszechniając w całej, zwłaszcza protestanckiej Europie liczne jego wizerunki.
Ścięcie burmistrza stało się bardzo głośnie na całym kontynencie i było przyczyną powstania licznych rozpraw, broszur, artykułów, zwłaszcza w państwie pruskim. Prusy też prowadziły akcję propagandową skierowaną przeciw Rzeczypospolitej i wydanemu ostremu wyrokowi.
 
  • drukuj
  • poleć artykuł
Komentarze użytkowników (3)
zdzich, 2021-01-31 18:39:30
Oczywiście mordowanie milionów katolików w całej ówczesnej Europie nie było przejawem braku tolerancji lecz postępu. Wiadomo, zabijesz katola - jesteś postępowy.

Zresztą i wtedy w Toruniu to "postępowi" zaatakowali szkołę Jezuitów. Widocznie w celach pokojowych und religijnych.
koc, 2021-02-20 12:23:29
Zdzichu, a ile milionów katolików wtedy zamordowano?
Tomasz, 2022-05-23 09:56:34
"w ówcześnie nietolerancyjnej religijnie Rzeczypospolitej szlacheckiej"
Dodaj swój komentarz:


pozostało znaków:   napisałeś znaków:

Kontakt

tel. 56 621 02 32
biuro@toruntour.pl
formularz kontaktowy
 
 
   
Właścicielem i operatorem Toruńskiego Portalu Turystycznego funkcjonującego pod domeną toruntour.pl jest Toruński Serwis Turystyczny, Toruń, ul. Rabiańska 3 (mapa), tel. 66 00 61 352, NIP: 8791221083.
Materiały zawarte w Toruńskim Portalu Turystycznym www.toruntour.pl należą do ich autorów lub właściciela serwisu i są objęte prawami autorskimi od momentu powstania Portalu w 2015 r. Wszelkie wykorzystywanie w całości lub we fragmentach zawartych informacji bez zgody Wydawcy Serwisu jest zabronione.
Polityka cookies
 
Jeżeli chcesz opublikować swój artykuł lub napisać do Toruńskiego Portalu Turystycznego ponieważ gdzieś do tekstu wkradł się błąd, chcesz nawiązać współpracę lub po prostu przekazać swoją opinię, możesz to zrobić używając adresu mailowego biuro@toruntour.pl. Żadna wiadomość nie pozostanie bez odpowiedzi!
 
Zostań naszym patronem. Poznaj szczegóły i możliwości tutaj